Coraz częściej w swoim otoczeniu spotykam się z tym, że ktoś choruje na raka: moi sąsiedzi, moja ciocia, żona kuzyna, córka kuzyna, koleżanka. Na nowotwór choruje coraz więcej osób i są one coraz młodsze. Z czego to wynika, że tyle osób zapada na tą chorobę? Czy można tego uniknąć? Czy są jakieś naturalne metody walki z rakiem? Żeby znaleźć odpowiedź na nurtujące mnie pytania, sięgnęłam po książkę “Antyrak” dr Davida Servan-Schreibera, o której dowiedziałam się z bloga Beaty Vademecum Blogera. Autor opisuje swoją walkę z rakiem mózgu, któremu opierał się przez 20 lat, a poza tym zamieszcza mnóstwo indywidualnych historii osób chorych na raka i wyników badań nad nowotworem.
Książki miejscami nie czyta się zbyt łatwo, ponieważ naszpikowana jest szczegółowymi opisami mechanizmu rozprzestrzeniania się choroby czy mechanizmów obronnych organizmu. Nie znajdziemy też tutaj jednej konkretnej metody czy produktu, który zapewni nam ochronę przed rakiem czy pomoże stymulować własne mechanizmy obronne, by zwalczyć chorobę. W trakcie lektury uświadomiłam sobie, że książka nie może być inna. Cały czas trwają intensywne badania nad rakiem. Nie ma jednej przyczyny jego powstawania ani jednego lekarstwa na każdy rodzaj nowotworu. Wiele naturalnych pokarmów czy czynników pomagających w walce z rakiem nie zostało jeszcze należycie udowodnionych. Często nie ma po prostu, kto zainwestować w badania nad wpływem zielonej herbaty czy malin na ludzi, a takie badania wykonywane są na nowych lekach. To dzięki nim informacje o najnowszych lekarstwach docierają do lekarzy, natomiast wiedza lekarzy na temat diety, która mogłaby pomóc jest praktycznie żadna. Niestety temat diety jest na medycynie traktowany bardzo pobieżnie i rzadko który lekarz daje pacjentom zalecenia dotyczące sposobu odżywiania. Bardzo szkoda, bo w wielu przypadkach można byłoby uniknąć brania lekarstw. Niestety nie jest tak w przypadku raka. Dr Servan podkreśla, że proponowane przez niego metody nie mogą zastąpić chirurgii czy chemioterapii. Mogą natomiast zwiększyć skuteczność leczenia, a jak pokazuje wiele indywidualnych przypadków może wpłynąć ono tez na wydłużenie życia czy zmniejszenie się guzów.
Już skupienie się na jednym opisywanym przez autora czynniku może przynieść wymierne korzyści w walce organizmu z nowotworem. Chodzi przede wszystkim o stymulowanie naszych naturalnych mechanizmów obronnych. Gdy słyszymy diagnozę: “nowotwór złośliwy”, zamiast myśleć o czekającej nas śmierci, powinniśmy skupić się na ŻYCIU. Autor radzi, by zacząć realizować swoje pasje, zacząć uprawiać sport (wystarczy 6 razy w tygodniu spacerować co najmniej 30 minut), medytować czy wprowadzić do swojej diety antyrakową żywność.
Do antyrakowych pokarmów zalicza on m.in. gorzką czekoladę, borówki, czerwone wino, brokuły, soję, imbir, kurkumę czy zieloną herbatę. Podaje nawet sposób podania danych produktów, by ich skuteczność była jak największa. Warto włączyć je do swojego menu, nie czekając na to, gdy zachorujemy. Tak naprawdę każdy z nas nosi w sobie raka. W każdym żywym organizmie produkowane są wadliwe komórki. Na raka umiera co czwarta osoba, a pozostałe umierają z innych powodów. Warto zastanowić się czy możemy zrobić coś, by znaleźć się wśród 75% populacji, wśród której nowotwór nie przybierze złośliwej postaci.
Postęp medycyny w walce z rakiem jest ogromny, ale lekarstwa czy chemioterapia nie są obojętne dla organizmu. Chemioterapia niszczy nie tylko komórki rakowe, ale także pozostałe komórki i tkanki. Nasz organizm został wyposażony w mechanizmy obronne. Możemy też je wspomagać, sięgając po rośliny, które również zostały wyposażone w mechanizmy obrony przed szkodliwymi czynnikami z zewnątrz. W przeciwieństwie do lekarstw, nie pozostawiają one efektów ubocznych. Warto też unikać niektórych rodzajów żywności czy chemii, która nas otacza. Wymaga to dużych zmian w życiu, ale jeśli stawką jest nasze życie to może warto się zmienić.
Jeden z lekarzy, cytowanych w książce, stwierdza ze smutkiem “Ludzie nie chcą się zmieniać (…) Oni chcą tylko wziąć tabletkę i zapomnieć o sprawie.”
Niestety nie wszystkie śmieci tak łatwo wmieść pod dywan i efekty związane z siedzącym trybem życia, niewłaściwą dietą, stresem czy paleniem papierosów mogą kiedyś skutkować tym, że zachorujemy na raka. Po 1940 roku ta groźba stała się coraz częstsza z powodu trzech czynników:
- nadmiernego spożycia cukru i białej mąki, które stymulują procesy zapalne i rozrost komórek )rak żywi się cukrem
- nadmiernego spożycia kwasów omega-6 , które można znaleźć w margarynie, części olejów roślinnych i w nabiale produkowanym masowo
- zanieczyszczeń środowiska.
Paradoksem jest to, że żyjące na dalekiej północy niedźwiedzie pomimo tego, że środowisko w którym żyją jest czyste, mają silnie zatrute organizmy. Wystarczy, że jedzą ryby, w których kumulują się zanieczyszczenia, które są wlewane do rzek i morza. Dzisiejszy przemysł spożywczy ani chemiczny nie dba o środowisko ani o nasze zdrowie. To musimy zrobić już sami.