Czy zdarza się Ci widzieć gdzieś świetny przepis, a potem zapomnieć, co właściwie miałaś przygotować?
Czy często stajesz przed lodówką i tracisz cenne minuty rozważając co ugotować, a potem i tak jest to zupa pomidorowa i ziemniaki z kotletem?
Czy masz często problem z brakującymi składnikami do dania, które chcesz akurat przygotować?
Jeśli tak, to może oznaczać, że planowanie posiłków jest właśnie dla Ciebie. U mnie świetnie się to sprawdza, zwłaszcza gdy nachodzi mnie prawdziwa mania gotowania. Lubię przygotowywać posiłki, wypróbowywać nowe przepisy i testować różne smaki. Przeglądając ulubione blogi, książki kucharskie czy wpisy na Facebooku często trafiam na przepisy, które koniecznie muszę wypróbować. Zdarzało mi się jednak zapomnieć, gdzie widziałam dany przepis i traciłam długie minuty na przeszukiwanie ponownie internetu w poszukiwaniu tej jednej konkretnej receptury, która mi się gdzieś rzuciła w oczy. Wprowadziłam zatem pewien system, który ułatwia mi nie tylko ogarnięcie przepisów, ale też wprowadzenie w czyn ich przygotowywania.
- Jeśli na jakimś blogu znajduję ciekawy przepis, zapisuję go w zapisanych stronach na smartfonie lub zakładkach w przeglądarce komputerowej.
- Jeśli zamierzam wypróbować dany przepis w ciągu kilku najbliższych dni (zwykle dotyczy to przepisów na poranne koktajle), zostawiam je po prostu włączone w przeglądarce na smartfonie i zamykam je, gdy zrealizuję dany przepis.
- Od czasu do czasu przeglądam zakładki. Usuwam wypróbowane przepisy, a te które mi szczególnie zasmakowały i będę chciała je jeszcze przygotować powtórnie przepisuję do zeszytu z przepisami. Najczęściej dotyczy to przepisów na pieczywo. Koktajle i słodkości lubię wypróbowywać ciągle nowe.
- Gdy szukam inspiracji na obiad czy podwieczorek, przeglądam najpierw przepisy zapisane w moich zakładkach.
Jeśli mam dużo przepisów, które chcę wypróbować, sprawdza mi się zrobienie prostej listy. Wisi u mnie na lodówce obok listy zakupów, więc mogę je na bieżąco uzupełniać, gdy brakuje mi jakiegoś składnika do planowanego dania. Listę podzieliłam na kategorie, które u każdego mogą być oczywiście inne. Zależy to od liczby przygotowywanych posiłków. U mnie jest posiłków każdego dnia, ale podział nie jest do końca z nimi zbieżny. Są to:
- I śniadania a ostatnio po prostu koktajle – tutaj zapisuję hasłowo pomysły na koktajle na kilka dni, czasem są to też puddingi chia
- II śniadania – tutaj wrzucam pomysły na pasty, ale może to być też po prostu jajecznica czy owsianka
- dania obiadowe/kolacyjne – ponieważ wieczorem często przygotowujemy jedzenie także na obiad kolejnego dnia, jest to jedna kategoria, jemy zwykle ciepłą kolację
- słodkości – czasem dania z tej listy przygotowuję w ramach II śniadania, jeśli skończyło się pieczywo, robię gofry czy naleśniki
- inne – u mnie do tej kategorii trafia pieczywo, mleka roślinne czy półprodukty typu mus daktylowy
Według jakiego klucza spisuję potrawy na listę?
- przepisy znalezione w internecie, które mam ochotę wypróbować
- od czasu do czasu przeglądam którąś ze swoich książek kucharskich i wtedy jakieś wypatrzone tam danie również dopisuję
- jeśli mam w lodówce warzywa lub owoce, które trzeba szybko zużyć, szukam do nich przepisów w necie czy książkach kucharskich np. gdy jest sezon dyniowy szukam przepisów z dynią, latem szukałam inspiracji na borówki
- potrawy, na które aktualnie przyjdzie mi ochota, gdy sobie przypomnę, że dawno nie było naleśników lub prosi o mnie moja córka, dopisuję je do listy, by nie zapomnieć
- ulubione potrawy domowników – chodzi o potrawy dobrze nam znane, do których nie muszę szukać przepisu, ale gdy w lodówce są odpowiednie składniki to często zjawiają się na naszym stole typu warzywny bulion, chilli con carne czy grillowane warzywa
Nie robię podziału na dni tygodnia. Potrawy dobieram według tego ile mam czasu na przygotowanie, które składniki wymagają wcześniejszego zużycia czy aktualnej ochoty. Czasem gotuje też mój mąż i wtedy przekładam gotowanie danej potrawy na następny dzień lub którąś potrawę wykreślam, ponieważ po prostu wykorzystał potrzebne mi składniki. Chodzi mi raczej o podpowiedzi, które pozwalają mi zaoszczędzić czas, gdy zabieram się za przygotowywanie kolacji czy podwieczorku. Zerkam na listę i wybieram to, co mi pasuje. Zdarza się, że jakiś przepis nie zostanie zrealizowany (przechodzi często na kolejną listę), bo wpisałam ich za dużo na listę (zwykle tak jest ze słodkościami, bo nie je się oczami i zwykle co drugi przepis, który widzę, chcę wypróbować) czy ciasto jedliśmy przez 3 dni (w sumie to rzadka sytuacja, najczęściej słodkości znikają w tym samym dniu, dzięki czemu mogę wypróbować coś nowego). Pomysły dopisuje też na bieżąco.
W zeszłym tygodniu królowały u nas jesienne owoce i warzywa: jabłka, gruszki, marchewka, seler czy pory, których kupiliśmy na targu rolnym dużą ilość. Na naszym stole pojawiły się zatem sałatka jarzynowa, wegetariański bulion, sałatka z buraków i gruszek, kasza jaglana z gruszkami i pasztet z selera. Z nowych przepisów przetestowałam ciasto jaglane z gruszkami, korzenne ciasto dyniowe, tartę z porami czy burgery a la rybne z selerem i nori. Udało mi się wykonać wszystkie koktajle i dania obiadowe z listy. Ciasto marchewkowe i cynamonowe kulki orzechowo-bakaliowe zrobiłam dopiero w tym tygodniu. Jutro planuję zrobić koktajl z banana, ananasa i kurkumy, owsiankę dyniową z orzechami pekan, curry z kalafiorem i fasolką szparagową (które zostało z dzisiejszego dnia) i naleśniki z kremem z kasztanów jadalnych. Kolację ma robić mój mąż i bez żadnej listy mogę się założyć, że znów będzie chilli 🙂
Jakie są plusy planowania posiłków?
- Wystarczy raz w tygodniu przejrzeć ulubione blogi czy książkę kucharską i spisać kilka pomysłów zamiast robić to codziennie.
- Jednorazowe spisanie listy zajmuje mniej czasu nim codzienne nerwowe przeszukiwanie książek, netu i głowienie się przez pół dnia co ugotuję na kolację.
- Są mniejsze szanse, że przeoczymy fajny przepis wypatrzony w internecie czy gazecie i zapomnimy go wypróbować, jeśli go sobie dodatkowo spiszemy.
- Robienie każdej listy odciąża naszą pamięć.
- Obok listy posiłków mam powieszoną listę zakupów, więc mogę od razu dopisać jakiś składnik do kupienia, gdy wymyślę jakąś nową potrawę.
- Są mniejsze szanse, że zapomnimy przygotować obiecaną dziecku czy mężowi potrawę.
- Mniej czasu potrzebujemy na przygotowanie potrawy, gdy wiemy już, co chcemy zrobić.
- Możemy wcześniej przygotować półprodukty typu zamoczyć fasolę czy ugotować kaszę jaglaną, jeśli wiemy wcześniej, że będą nam potrzebne w ciągu kilku najbliższych dni.
- Mniej żywności się marnuje, bo możesz zaplanować potrawy z szybciej psującymi się warzywami czy owocami.
- Robienie list mobilizuje do ich wykonania.
- Przeciwdziała to nudzie na naszym stole, bo tak naprawdę wtedy, gdy nie mamy czasu na gotowanie, nie wertujemy książki kucharskiej, tylko sięgamy po fast food czy robimy znowu zupę pomidorową.
Jak Wam się podoba ten pomysł? Czy macie jakiś system planowania posiłków?