Uwielbiam wypróbowywać nowe przepisy, ale ostatnio często wracam do swoich starych, wypróbowanych przepisów. Ponownie mam w domu niemowlę, więc przydatne są proste potrawy, których pełno u mnie na blogu. W tym tygodniu ponownie zachwyciła mnie prostota kluseczek z ugotowanego ryżu, które były gotowe w 7 minut, a także owsianki w formie kulek. I to tak naprawdę były jedyne potrawy przygotowane specjalnie dla mojej córeczki w tym tygodniu, ponieważ uznałam, że w tej formie będą łatwiejsze jej do podania. Anielka nie jest typem dziecka, które zanurza ręce w owsiance i wylizuje paluszki, więc miałam problem z podaniem jej owsianki w tradycyjnej formie. Z kulkami poradziła sobie całkiem dobrze, choć oczywiście było trochę mycia.
Staram się trzymać zasady gotowania dla całej rodziny i wspólnego jedzenia, więc robię na śniadanie czy deser placuszki dla wszystkich. Jeśli my jemy sałatkę grecką, to córka dostaje po prostu warzywa, które w niej były. Jeśli jest zupa, to daję jej wyłowione warzywa lub zupę-krem do picia. Czasem jest to po prostu owoc czy kawałek chleba z masłem, jeśli nie ma możliwości dostosowania dania, by jej podać. Kładę większy nacisk na samodzielność jedzenia niż podawanie za każdym razem pięciu różnych produktów do wyboru.
Co było zaskoczeniem w tym tygodniu?
Hitem okazał się krem pomidorowy i jest to dla mnie znak, że trzeba częściej takie zupki-krem przygotowywać. Jest to też spowodowane tym, że chętniej pije z kubeczka, ale jak jej coś zasmakuje, to można też podać coś łyżeczką.
Co pojawiło się nowego w tym miesiącu?
Startujemy z wprowadzaniem nabiału. Sama jem nabiał bardzo rzadko, ale w przedszkolu czy na wyjazdach nawet dieta wegetariańska jest problematyczna, stąd podczas rozszerzania diety częściej kupuję jogurt czy ser biały, by dzieci poznawały ich smak. Nie przesadzam jednak z ilością i zwykle podaję nabiał jako osobny posiłek. Świetnie w tym przypadku sprawdza się jogurt naturalny.
Czy córeczka to rzeczywiście zjada?
Muszę przyznać, że każdą rzecz przynajmniej próbowała włożyć do ust. Niestety niektóre rzeczy jeszcze jej się wyślizgują np. gruszka. Nadal problem ma też z jedzeniem naleśników czy omletów. Macha nimi i niewiele trafia do buzi. Lepiej radzi sobie z formą placuszków. Najchętniej zjada owoce oraz chleb.
Jak z napojami?
Jeśli zaraz po posiłku nie planuję podać piersi, to proponuję wodę w kubeczku, którą chętnie próbuje. Nie pije jej jeszcze dużo, ale to nadal mleko w głównej mierze zaspokaja jej pragnienie.
Czy ten jadłospis jest typowy dla całego miesiąca?
Co chwilę wypróbowuję nowe przepisy, więc jest duża zmienność proponowanych potraw. W tym tygodniu akurat miałam mało jajek, więc pojawiły się one tylko w placuszkach. Piekłam zarówno bułeczki jak też chleb na zakwasie, więc pojawiło się w nim sporo pieczywa. Stałe są mniej więcej pory posiłków oraz to, że na II śniadanie pijemy najczęściej koktajl, który proponuję też córce.
Czy ten jadłospis jest odpowiednio odżywczy i zbilansowany?
Mogłoby być w nim więcej warzyw, ale są one też przemycane w zielonym koktajlu, bułeczkach z batatem czy naleśnikach z burakiem. Nie liczę nigdy dla dzieci kalorii, składników odżywczych czy ilości zjadanego jedzenia. Córka nadal jest na piersi i czerpie z mojego mleka dużo wartości odżywczych. Proponowane posiłki traktuję jako uzupełnienie mleka oraz poznawanie nowych smaków i struktur. Staram się, by posiłki były w miarę możliwości różnorodne (wiadomo, że jest zima, co ogranicza wybór świeżych warzyw czy owoców).
Pocieszyło mnie niedawne spotkanie z dietetykiem i informacja o tym, że dla małych dzieci jadłospis bilansuje się nie dziennie, ale tygodniowo. Więc nawet jeśli podczas tych trzech dni nie udało mi się podać czegoś, co zaplanowałam (np. ciastek z mąki z ciecierzycy, bo skończyły się płatki migdałowe) czy coś cieszyło się mniejszym zainteresowaniem (np. koktajl ze spiruliną, którego kiedyś chętnie próbowała), to mam jeszcze kilka dni, by podać więcej zieleniny czy źródeł białka. To też dobra wiadomość dla mam ząbkujących dzieci.
Uwaga dodatkowa: brakuje zdjęć potraw wieczornych z powodu słabego światła o tej porze. I jeszcze jedno pytanie mi się nasuwa? Czy córeczka korzysta z tej zastawy? Niestety, nadal talerz jest większą atrakcją niż jedzenie i go zrzuca. Próbujemy dalej i się nie poddajemy 🙂
I DZIEŃ
8:00 bułka batatowa z masłem, ogórek świeży bio, pomidorki koktajlowe (bez skórki), kawałek tofu
11:00 banan, łyżeczka koktajlu (banan, jabłko, kaki, jarmuż, siemię lniane, daktyle, płatki kokosowe, siemię lniane, spirulina)
12:30 kluski z ryżu, zielony groszek bio ze słoika
15:30 puszyste placuszki serowe, mandarynka
18:30 bułka batatowa z masłem orzechowym
II DZIEŃ
8:00 pancakes żytnio-jaglane z domowym dżemem z truskawek bez cukru
10:30 złote kiwi, kilka łyżeczek koktajlu (jarmuż, płatki owsiane, banan, pestka awokado, masło orzechowe, daktyle, siemię lniane)
13:00 krem pomidorowy (przecier pomidorowy, pomidory kiszone, pomidory suszone)
15:30 jogurt naturalny
18:00 chleb żytnio-orkiszowy z kaszą jaglaną z masłem, zielony groszek bio ze słoika, kawałek awokado i zielonego ogórka bio
III DZIEŃ
8:00 owsiankowe kulki bananowe (banan, płatki owsiane, słonecznik, masło orzechowe, daktyle)
11:00 gruszka
15:30 naleśniki buraczane wegańskie, bezglutenowe (inspirowane tym przepisem) z kremem czekoladowym z awokado (awokado, daktyle, kakao, dodatkowo 2 łyżki ryżu, bo akurat mi został w lodówce)
18:00 chleb taki jak wczoraj z masłem, warzywa z zupy (marchewka, ziemniak, seler), sok świeżo wyciskany (melon, pomarańcza, imbir, seler naciowy)