Zdrowe żywienie

Jak gotować, by nie marnować – o książce Sylwii Majcher “Gotuję, nie marnuję”

Kilka wpisów temu wspominałam o tym, że bliska jest mi idea nie marnowania żywności. Chodzi mi dokładnie o wpis Zero waste w kuchni czyli moje sposoby na niemarnowanie żywności. Statystyki są porażające. Polska jest w pierwszej piątce europejskich krajów pod względem marnowania żywności. W momencie, w którym mamy tak łatwy dostęp do jedzenia, łatwo jest się skusić na marketowe promocje i kupić po prostu za dużo. Federacja Polskich Banków Żywności policzyła, że czteroosobowa rodzina z powodu nieprzemyślanych zakupów, ale też złego planowania posiłków traci rocznie 2500 złotych! Jeśli nie przemawia do nas argument ekologiczny, to może warto zwrócić uwagę właśnie na ten ekonomiczny aspekt.

O kilku zasadach pozwalających zmniejszyć to marnotrawstwo pisze w swojej książce “Gotuję, nie marnuję” Sylwia Majcher. Pomóc może:

  • planowanie

  • ograniczanie

  • przechowywanie

  • przetwarzanie

  • wykorzystanie resztek.

Już od dłuższego czasu planuję rodzinne posiłki, wypisując w niedzielę pomysły na dania, które chcę zrealizować w tym tygodniu i opierając się na niej tworzę listę zakupów. Na bieżąco dopisuję też to, co się skończyło. Bez porządnej listy zakupów kupujemy impulsywnie i kupujemy składniki, które potem trudno połączyć w sensowne danie. Żeby temu zapobiec warto zadbać o solidną bazę składników, które mamy stale w domu typu kasze, strączki, makaron, przecier pomidorowy czy przyprawy, z których da się przyrządzić coś smacznego w kryzysowych sytuacjach (dla mnie takim daniem jest zawsze curry, makaron z sosem pomidorowym czy owsianka).

Osobny rozdział poświęcony jest mrożeniu, kiszeniu czy suszeniu produktów. Mnie najbardziej interesuje jednak idea wykorzystywania resztek. Zamiast wyrzucać końcówkę jogurtu, którego termin przydatności się skończył (a często produkt ten jest dobry jeszcze po wyznaczonej dacie), warto kreatywnie wykorzystać ją, dodając do ciasta jogurtowego czy deseru z orzechami oraz miodem.  Suchy chleb można zmienić nie tylko na francuskie tosty (wspomnienie dzieciństwa), ale też na pudding malinowy, klopsiki czy zupę wodziankę.

Niektóre prezentowane przepisy są mi znane. W moim domu też robiło się kopytka z ugotowanych ziemniaków czy placuszki z białego sera. Od lat robię też crumble z owocami, pesto z liści rzodkiewki czy lody z dojrzałych bananów. Nie chodzi jednak czasem o odkrywczość, tylko o zasianie pewnej idei, rozbudzenie naszej kreatywności, pokazanie, że warto się zastanowić, zanim coś wyrzucimy do kosza. Drugie życie może zyskać nie tylko suchy chleb, ale nawet obierki z ziemniaków, skórki z pomarańczy, pulpa z soku marchewkowego czy liście rzodkiewki. Z prostych składników, często zupełnie lekceważonych, można wyczarować bardzo smaczne dania.

Przepisy są podzielone według kategorii produktów, które najczęściej marnujemy w polskich domach. Jest to pieczywo, owoce, warzywa, nabiał oraz mięso. O ostatniej kategorii nie mogę się wypowiedzieć, ale z pozostałych już zdążyłam wyczarować kilka fajnych rzeczy. Zrobiłam chlebek bananowy, babeczki  z marchewkową pulpą, cukier pomarańczowy, syrniki czy krem ziemniaczany z sokiem z ogórków. Wreszcie odważyłam się zrobić bulion z obierek, który jest jak dla mnie fantastycznym sposobem na zrobienie czegoś z niczego. W kolejce czekają czipsy z obierek oraz duszone liście sałaty.

Inne pomysły na wykorzystanie resztek możemy znaleźć w internecie, ale też sięgając do tradycyjnej kuchni polskiej czy regionalnej. Autorka we wstępie wspomina o tym, że inspiracją były dla niej podróże, ale też rodzinne tradycje. W domach naszych dziadków panował przecież duch oszczędności oraz gospodarności – kisiło się ogórki, obierki jadły świnie, a zsiadłe mleko jadło z ziemniakami. Mam nadzieję, że książka Sylwii Majcher z klimatycznymi fotografiami zainspiruje więcej osób, by do tych korzeni wrócić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back To Top