Potrzeba jest matką wynalazku. Miałam ochotę na moje ulubione gofry z komosą ryżową. Właściwie myślałam o tym, by przyrządzić je na bazie kaszy jaglanej, a tutaj jak na złość kasza jaglana się skończyła (zwykle kończy się zbyt szybko, zwłaszcza gdy robię ciasto z jej udziałem). W lodówce została za to resztka kaszy gryczanej z wczorajszej kolacji. Sprawdzam, że to akurat pół szklanki czyli tyle ile jest potrzebne w przepisie. Szybka decyzja: zamiast gofrów z jaglanki będą gofry z kaszy gryczanej. Żeby były bardziej gryczane użyłam mąki gryczanej (i tylko takiej, to dowód na to, że nie w każdym bezglutenowym przepisie niezbędna jest mąka ziemniaczana, w tych gofrach dużą robotę robi jajko), ale żeby smak gryki nie był zbyt dominujący dodałam karobu. Karob nie tylko nadaje lekko czekoladowego posmaku i koloru, ale jest też bardzo przyzwoitym źródłem wapnia (80g karobu ma 252 mg wapnia czyli tyle ile szklanka mleka).
Okazało się, że dodatek kaszy gryczanej sprawił, że ciasto napęczniało, dzięki czemu z tych samych proporcji zamiast pięciu udało mi się zrobić sześć pięknych gofrów. Kryzysowe gofry zdecydowanie trafiają na listę moich ulubionych.
Potrzebne składniki:
- pół szklanki ugotowanej kaszy gryczanej niepalonej
- 3/4 szklanki mąki gryczanej
- 2 jajka
- łyka musu daktylowego lub 3 namoczone daktyle
- 2 łyżki karobu
- 1/2 szklanki mleka roślinnego lub wody
- łyżeczka proszku do pieczenia bezglutenowego
- 3 łyżki oleju (użyłam rzepakowego)
Sposób przygotowania:
Oddzielamy białka od żółtek. Do żółtek dodajemy kaszę gryczaną, mus daktylowy, olej oraz wodę/mleko i miksujemy. Wsypujemy następnie mąkę gryczaną, proszek do pieczenia i karob. Mieszamy ponownie. W osobnym naczyniu ubijamy na sztywno pianę. Dodajemy ją delikatnie do ciasta. Smarujemy gofrownicę olejem i nagrzewamy. Pieczemy do momentu, gdy zaczną intensywnie pachnieć. Wyciągamy delikatnie na talerz i jemy.
Wykorzystane dodatki: masło migdałowe, dżem z aronii bez cukru, płatki kokosowe