Na blogu dawno nie pojawiał się żaden foodbook, więc postanowiłam nadrobić te braki. Tak się złożyło, że w ten dzień jadłam tylko produkty roślinne. Na co dzień duża część przygotowywanych przeze mnie dań jest wegańskich, ale jem też jajka, a okazjonalnie nabiał (głównie poza domem, czyli u rodziny czy w restauracjach). Od ostatniego foodbooka minęło trochę czasu. Teraz jestem w 8 miesiącu ciąży. Czy to zmieniło dużo w mojej diecie? Oczywiście nadal nie liczę kalorii. Słucham swojego organizmu i jeśli tego potrzebuje, zjadam jeszcze wieczorną przekąskę, podczas gdy wcześniej unikałam jedzenia po godzinie 18. Jem zdrowo, choć czasem pozwalam sobie na drobne odchylenia, gdy na przykład nagle nachodzi mnie ochota na serek homogenizowany czy zjedzenie wieczorem połowy paczki nachos. Nie mam jednak jakiś dziwnych zachcianek, a moje wyniki, z wyjątkiem problemów z tarczycą, są bardzo dobre. W czasie ciąży nie zaleca się drastycznych zmian diety typu powrót do jedzenia mięsa, więc jeśli tylko jemy zdrowo, jak najbardziej dieta wegetariańska jest dobra dla kobiet ciężarnych.
Przy okazji jest to jadłospis mojego dwuletniego synka, który tylko przy kolacji po nadprogramowej drzemce zastrajkował i zażyczył sobie banana oraz kanapkę. Starsza córeczka chodzi teraz do przedszkola i w ciągu tygodnia mam mniejszy wpływ na to, co je. Nadrabiamy to w weekendy.
7:15 Poranna przekąska – ponieważ zażywam hormony tarczycy, zwykle istnieje konieczność zjedzenia czegoś drobnego przed typowym śniadaniem. Najczęściej jest to banan, czasem jakiś inny owoc.
banan
8:20 I Śniadanie – w tygodniu jem je razem z synkiem, po wyjściu córki do przedszkola. Mogą być to kanapki, owsianka, jaglanka, czasem jakieś placuszki czy gofry. Zależy od mojego humoru i tego, czy akurat mamy w domu pieczywo.
owsianka Bircher-
10:40 II śniadanie – ponieważ jemy o wczesnej porze obiad, już od dawna na II śniadanie robię koktajl. W ciąży staram się częściej dodawać do niego spirulinę czy zielone liście, ale ich skład jest bardzo różny i zależy od tego, na jakie owoce miałam z synem ochotę w sklepie.
koktajl z jarmużem, bananem, ananasem i spiruliną
12:00 Obiad – zazwyczaj jemy jedno danie na obiad, więc jest to zupa (wtedy z chlebem czy ziemniakami, by była bardziej sycąca) albo drugie danie. Zupy to domena mojego męża. Ja serwuję raczej makaron, kasze, burgery. Tutaj różnorodność jest bardzo duża i zależy od nastroju, zawartości lodówki czy przepisów, które właśnie mam ochotę przetestować
puree ziemniaczane z jabłkiem, klopsiki z ryżu i brązowej soczewicy a la klopsiki z Ikea według przepisu Marty Dymek, żurawina do mięs
15:00 podwieczorek – praktycznie zawsze jest to coś słodkiego. Mogą to być ciastka, jaglanka, kulki bakaliowe, a czasem koktajl. Odkąd córeczka chodzi do przedszkola rzadziej piekę, ale tego dnia odwiedziła mnie siostra, co było motywacją do upieczenia ciasta.
wegański i bezglutenowy placek z truskawkami
18:00 kolacja – jesteśmy z mężem fanami ciepłej kolacji, więc zwykle to są zupa lub inne dania obiadowe
calzone z fasolką szparagową, papryką, suszonymi pomidorami i cebulką, do tego sałatka: pomidor, seler naciowy, kukurydza, olej lniany, zmielone pestki papai, kokosowy bekon, kiełki rzodkiewki
20:30 Wieczorna przekąska – w zależności od tego, czy jestem jeszcze głodna po kolacji, to mogą być owoce, orzechy, daktyle czy okazjonalnie coś słodkiego. Wieczorem, zwłaszcza w porze przeziębień, lubię też zrobić sobie złote mleko.
spora garść nerkowców
Podoba mi się to co pani pisze.
pozdrawiam
Jacek Domejko