Zdrowe żywienie

Podsumowanie wegańskiego wyzwania #veganuary

Ostatnio doliczyłam się, że w tym roku minie 20 lat odkąd nie jem mięsa. W tym czasie przez kilka lat byłam weganką, a potem wróciłam do jedzenia mleka i jajek. Weganizm jest mi nadal bliski. Chociaż na razie nie decyduję się na powrót do niego, to robię sobie czasem wyzwania typu roślinny tydzień czy miesiąc. Już drugi raz brałam udział w akcji #veganuary. To coraz popularniejsze międzynarodowe wyzwanie, które zachęca do tego, by w miesiącu styczniu jeść roślinnie.

Jakie są moje wrażenia?

Myślę, że tym razem było mi łatwiej. Zamiast skupiać się na tym, którego przepisu nie mogę teraz wypróbować, przeglądałam wegańskie książki kucharskie i blogi, by znaleźć nowe inspiracje. Wujek Google też jest niezastąpiony, bo po wpisaniu “wegańskie gofry” czy “wegański bananowiec” można znaleźć mnóstwo podpowiedzi. Wegańskich przepisów w sieci jest teraz tyle, że możemy przyrządzić właściwie wszystko na co mamy ochotę.

Na co dzień przyrządzam dużo wegańskich dań, stąd to wyzwanie nie było trudne. Od lat nie zabielamy zup. W 90 % nasze obiady są wegańskie (poza pizzą i jajkiem sadzonym od czasu do czasu). Owsianki gotuję na wodzie. Do ryżu na mleku dodaję mleko roślinne czy kokosowe. Na pewno jem mniej nabiału niż kiedyś. Jajek używam głównie do gofrów czy wypieków, ale często robię je też w wersji wegańskiej, gdy jajka się skończą.

Pierwsze tygodnie przeszły bez większych zachcianek, ale już w ostatnim zaczęłam mieć ochotę na jajecznicę. Na pewno pomogło mi, że z powodu choroby dzieci niewiele wychodziłam z domu, więc miałam mniej pokus. Wychodząc na spotkanie ze znajomymi po prostu zabrałam ze sobą wegańskie muffiny, by mieć pewność, że będę mogła coś zjeść.

Czy korzystałam z wegańskich gotowców?

Chociaż rynek wegańskich produktów jest już bardzo rozbudowany, to nie zawsze mają one dobry skład. Staram się kupować rzadko gotowe produkty. W sklepie skupiam się na zakupie bazowych produktów takich jak tofu, strączki, kasze, owoce i warzywa. Uważam, że można samemu przygotować wiele świetnych dań z produktów dostępnych w osiedlowym sklepiku. Świetne przykłady takich dań można znaleźć w “Jadłonomii po polsku” Marty Dymek.

Sama mieszkam teraz na obrzeżach Krakowa i nie zawsze mam możliwość zrobienia zakupów w większym sklepie np. problem miałam z zakupem wegańskiego majonezu, więc zrobiłam go sama. Raz tylko kupiłam sojowy jogurt, deser i baton. Przez cały miesiąc zużyłam kilka kartonów mleka sojowego, który kupuję ze względu na dodatek wapnia. Parę razy zjadłam gotowy pasztet sojowy czy kiełbaski. Starałam się sama robić pasty z tofu czy słonecznika, ale wiadomo że czasem mamy ochotę na szybsze rozwiązanie. Fajnie jest też mieć masło orzechowe, bo nim możemy szybko posmarować chleb czy tosta zamiast masła.

Jakie przepisy przetestowałam?

Korzystałam częściowo ze znanych mi przepisów głównie z książki Marty Dymek np. na pastę bezjajeczną czy babkę majonezową. Z nowości zaskoczył tatar zrobiony z wafli ryżowych z przepisu Ervegan. Wypróbowałam ciekawą pastę z marchewki i słonecznika (na głównym zdjęciu) od Anny Sudoł.

Przykładowy jadłospis:

  • nocna owsianka z jabłkiem, siemieniem lnianym, orzechami włoskimi
  • tofucznica z pieczarkami, roślinne kabanosy, pomidorki koktajlowe, chleb razowy
  • placki ziemniaczane z sosem pieczarkowym, surówka z jabłkiem i kapustą czerwoną
  • ciastka czekoladowe
  • czakalaka z ryżem jaśminowym

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back To Top