Macie czasem ochotę na słodkie maślane bułeczki, ale boicie się dodanego do niego cukru albo nie jecie jajek czy masła? Miałam dokładnie tak samo, dlatego wykombinowałam puszyste bułeczki z dodatkiem banana. Cukier wcale nie jest niezbędny, by drożdże rosły (nie ma nich w wielu przepisach na pizzę czy bagietkach, które czasem piekę). Delikatną słodycz zawdzięczają bananowi oraz dodatkowi rodzynek. Zamiast masła jest w cieście olej. Wprawdzie masło jemy, ale akurat się skończyło i trzeba było sobie jakoś poradzić. Później mnie kusiło, by jednak pobiec do sklepu po nie, by posmarować bułeczki, ale nierafinowany olej kokosowy oraz dżem świetnie się sprawdził do ich posmarowania.
Potrzebne składniki:
- 2,5 szklanki mąki jasnej, najlepiej orkiszowej
- 0,5 szklanki mąki razowej żytniej (pszennej lub orkiszowej)
- 25 g świeżych drożdży
- szklanka ciepłej wody
- banan
- płaska łyżeczka soli
- 2 łyżki oleju
- garść rodzynek
Sposób przygotowania:
Rodzynki zalewamy na chwilę gorącą wodą. Rozgniatamy banana widelcem. Wsypujemy do miski lub misy robota kuchennego mąkę, sól i drożdże. Dolewamy wodę (wykorzystałam wodę z moczenia rodzynek i dolałam tyle zimnej wody, by uzyskać pełną szklankę). Dorzucamy banana i olej. Mieszamy wszystko dokładnie lub miksujemy w robocie. Odstawiamy do wyrośnięcia na co najmniej godzinę. Po tym czasie do ciasta dodajemy rodzynki, wgniatając je w ciasto i ugniatając je jeszcze przy okazji. Mokrymi rękami formujemy bułeczki. Układamy je na lasze posmarowanej olejem. Odstawiamy na pół godziny do wyrośnięcia. Smarujemy olejem za pomocą pędzelka. Pieczemy w temperaturze 200°C przez 20 minut. W połowie czasu włączyłam termoobieg.