Tak się jakoś składa, że od dłuższego czasu w swoim domu nie upiekłam “normalnego” ciasta. A to użyję mąki bezglutenowej, a to cukier zamienię na ksylitol, a to piekę ciasto z kaszy jaglanej. Podobnie jest z sernikiem. Zamiast zwykłego sernika na moim stole ląduje zwykle sernik zrobiony z tofu, zwany popularnie tofurnikiem. Gdy znalazłam w internecie ciekawy przepis na kolejny tofurnik, tym razem bananowy, postanowiłam, że użyję do niego zrobionego przez siebie tofu. Zwykle kupuję tofu w kostkach, ale do tofurnika potrzeba od 300 do nawet 900g tofu, w zależności od wybranego przepisu i wychodzi to dość drogo. Jedna kostka tofu kosztuje ok. 5zł i zwykle ma 180g, a tymczasem w podobnej cenie możemy kupić w sklepie ze zdrową żywnością 500g soi i to niemodyfikowanej genetycznie. Z jednej zaledwie szklanki możemy wyprodukować domowym sposobem aż 700g tofu. Zrobiony przez nas serek będzie przypominał jednak zmielony ser niż twarde tofu, które możemy pokroić na kawałki, stąd nie nadaje się ono do wszystkich przepisów. Nie dodamy go do zupy, curry czy przykładowo tofu zapiekanego w papilotach. Nadaje się natomiast właśnie do tofurników, koktajli, jajecznicy z tofu (in. tofucznicy) czy kotletów, w którym należy rozgnieść tofu. Przy produkcji tofu uzyskujemy dodatkowo mleko sojowe. Jest ono trochę słone, ale możemy go użyć do naleśników, ciasta czy koktajlu z bananem oraz masłem orzechowym.
Potrzebne składniki:
- szklanka ziaren soi
- 6 szklanek wody
- łyżeczka soli
- sok wyciśnięty z połówki cytryny
Sposób przygotowania:
Na noc zalewamy soję zimną wodą. Rano odcedzamy i wrzucamy do blendera. Dolewamy 6 szklanek wody i miksujemy. Wlewamy do wysokiego garnka i dodajemy łyżeczkę soli. Zagotowujemy, mieszając od czasu do czasu. Gotujemy 5 minut, ciągle mieszając. Musimy uważać, bo mocno kipi, więc w momencie, gdy mocno kipi możemy na chwilę zdjąć garnek z ognia, by piana opadła. Dodajemy sok z połowy cytryny i odstawiamy na 15 minut. Po tym czasie przelewamy masę na sitko. Możemy wyłożyć sitko gazą lub pietruszką tetrową. Ja przelewałam płyn etapami, bo musimy poczekać, aż mleko odcieknie. Serek przechowujemy w lodówce do kilku dni.
