Moje starsze dzieci się uzupełniają. Córka uwielbia ziemniaki, choć kotlety też zje. Za to mój syn uwielbia kotlety i chce je jeść jeszcze przed usmażeniem, a ziemniaki zjada sporadycznie (chyba że w postaci frytek czy placków ziemniaczanych). Nic zatem dziwnego w tym, że gotując większą ilość strączków, planuję jakieś burgery czy kotlety (jak fasola nie przejdzie w tej formie, to pozostaje zrobienie brownie).
W lecie rośliny strączkowe lądują na naszym stole rzadziej niż zimą, bo przecież jest tyle świeżych warzyw w tym czasie. Wyjątek stanowi bób. Kilka lat temu go nie lubiłam, a teraz latem nie wracamy z targu bez przynajmniej jednego woreczka bobu. Przerabiam go na zupy, pierogi, curry, falafle czy kotlety.
Tym razem moje serce podbiły kotleciki z dodatkiem suszonych pomidorów. Robi się je bajecznie prosto. Jedyną trudność może stanowić konieczność wyłuskania bobu, ale jeśli go nie rozgotujemy, robi się to naprawdę szybko. Wystarczy oderwać kawałek łupiny i lekko nacisnąć, a nasiona same wyskakują z łupinki.
W planach mam jeszcze makaron z bobem 🙂
Potrzebne składniki:
- 0,5 kg bobu
- 3 suszone pomidory (użyłam z zalewy, jeśli chcemy dać suszone, trzeba je wcześniej namoczyć w gorącej wodzie)
- garść natki pietruszki
- 0,5 szklanki słonecznika
- sól i pieprz do smaku
Sposób przygotowania:
Bób gotujemy 5-10 minut. Przecedzamy i obieramy go. Wrzucamy do garnka. Dodajemy suszone pomidory i natkę pietruszki. Blendujemy blenderem ręcznym. Mielimy słonecznik i dodajemy do masy. Doprawiamy do smaku (pamiętając, jeśli użyliśmy pomidorów nie z zalewy, że są one słone). Mieszamy masę. Formujemy kotleciki i smażymy na niewielkiej ilości oliwy z oliwek.
Propozycja podania:
Bób świetnie smakuje z dodatkiem ogórków czy pomidorów. Ja zajadałam kotlety z kaszą gryczaną, pomidorem, awokado i pesto z liści rzodkiewek (jedno z moich faworytów, jeśli chodzi o pesto).