Gdy zaczynałam swoja przygodę z dietą wegetariańską, dość szybko trafiłam na przepisy kuchni hinduskiej, w której jest ogromne bogactwo dań bez mięsa. Z moją siostrą uwielbiałyśmy curry, alu patrę czy samosy. W ostatnich latach te dania goszczą na moim stole rzadko, bo mąż nie jest wielkim fanem tej kuchni, a moje dzieci trudno przekonać dzieci, by spróbowały dań jednogarnkowych typu curry.
Zawsze jednak jest sposób na to, by nie rezygnować ze swoich ciążowych zachcianek. Niedawno podczas robienia samosów zostało mi dużo ciasta, więc dorzuciłam do środka kawałki jabłka. Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę, bo dzieci takie pierożki zajadały ze smakiem, a dzisiaj Kostek zjadł ich aż sześć. Nie jest to potrawa na co dzień, bo pierożki są w końcu smażone. Natomiast może to być fajna odmiana na naszym stole, a poza tym takie danie można łatwo przygotować w dwóch wersjach – część samosów robię z jabłkiem, a część z tradycyjnym farszem z ziemniakami, groszkiem i kalafiorem.
Potrzebne składniki:
- 400 g jasnej mąki (można domieszać z pełnoziarnistą, ja akurat nie miałam)
- 150 ml zimnej wody
- 3 łyżki oleju
- szczypta soli
- 2-3 jabłka
- łyżeczka cynamonu
Sposób przygotowania:
Odmierzamy mąkę. Dolewamy do niej wodę i olej. Wsypujemy szczyptę soli. Przez kilka minut ugniatamy ciasto, w razie potrzeby dodając łyżkę wody. Formujemy zwartą kulę i odstawiamy na kilka minut. W tym czasie obieramy i kroimy jabłka w kosteczkę. Posypujemy je cynamonem. Jeśli mamy twarde jabłka, możemy je przez chwilę podprażyć. Ja do tej pory robiłam zawsze z surowymi jabłkami. Od ciasta odkrawamy niewielkie kawałki i wałkujemy je dosyć cienko. Na każdy kawałek nakładamy łyżeczką trochę jabłek i zawijamy jak pierożek. Ponieważ nie mam dobrej patelni do smażenia w głębokim tłuszczu, to każdego samosa spłaszczam dłońmi, by nie był zbyt wysoki. Smażymy z dwóch stron na oleju.
Można podawać ze świeżymi owocami oraz jogurtem.