Od czasu do czasu nachodzi mnie ochota na jakąś potrawę, która kojarzy mi się z dzieciństwem typu racuchy z jabłkami czy jajecznica na maśle. A ponieważ przez pierwsze kilkanaście lat życia jadłam mięso, siłą rzeczy pojawiają się też takie wspomnienia np. smażonej kiełbasy z cebulką. No i na talerzu ląduje kiełbasa tyle że z fasolki cannellini. I wilk syty i owca cała (dosłownie, bo żadne zwierzę przy tym nie ucierpiało). A przy okazji to kolejny sposób, by podać dzieciom codzienną porcję roślin strączkowych, które podane w mniej konwencjonalny sposób w kształcie kiełbaski w towarzystwie pomidora i keczupu (wiadomo keczup do kiełbasy musi być) nagle wchodzą bez problemu.
Potrzebne składniki:
- 400g ugotowanej fasolki cannellini lub z puszki (można też użyć drobnej białej fasoli)
- cebula
- 1/2 papryki
- 1/2 szklanki nerkowców
- 1/2 szklanki płatków owsianych
- 2 łyżki płatków drożdżowych
- 1/2 łyżeczki ziół prowansalskich
- pieprz i sól do smaku
- oliwa do smażenia
Sposób przygotowania:
Smażymy cebulę i paprykę na niewielkiej ilości oliwy, dolewając potem po troszeczkę wody, by warzywa się udusiły, a nie przypaliły. W rozdrabniaczu blendujemy fasolę, cebulę i paprykę. Przekładamy do miski. W młynku do kawy mielimy nerkowce i płatki owsiane. Dodajemy do masy. Wsypujemy płatki drożdżowe i zioła. Doprawiamy pieprzem i ewentualnie solą (płatki drożdżowe mają słony smak i solona jest też fasolka, więc uważamy, by nie przesadzić). Mieszamy masę. Formujemy z masy kiełbaski. Możemy je schłodzić w lodówce, ale nie jest to konieczne. Podsmażamy na oliwie. Użyłam zwykłej patelni, ale można też użyć patelni grillowej.